piątek, 3 stycznia 2014

Woodstock!-początek przygody...

    Pociąg odchodził około siedemnastej. Z dwiema walizkami i torebką w ręce udałam się na dworzec.
    Już z daleka dostrzegłam uradowanego Pawła z grupką znajomych.
-Mówiłem,że wszystko wypali-przywitał mnie i pocałował w policzek.
Przyglądnęłam się  ludziom,którzy stali obok niego. Był tam Kuba-nieco zmieszany moim przyjściem, Elza- nowa miłość Galarety, Maciek,Jacek, Robert- moi dobrzy znajomi i kilka nieznajomych twarzy.
   Pociąg nadjechał. Weszliśmy do środka. Nie było jakiegoś niesamowitego tłumu. Już po paru minutach wiedziałam,że będzie to niezapomniana przygoda.
-Mogę?-spytał Kuba wskazując na wolne miejsce obok mnie.
-Jasne-rzekłam.
Chciałam zapomnieć o tej sytuacji, która miała miejsce kilka dni temu, u mnie w domu. Teraz liczyła się tylko i wyłącznie dobra zabawa. Wydawało mi się,że Kuba chce coś powiedzieć,ale jakoś nie może zdobyć się na odwagę. Sam też nie wiedziałam co mówić, więc milczałam. 
    Część trasy upłynęła nam na śpiewaniu rockowych piosenek i graniu w karty. W pociągu zaczynało robić się coraz ciaśniej,bo z czasem wsiadali nowi woodstock'owicze . Kilka godzi później zobaczyliśmy wielki napis ,,Kostrzyn''. Kiedy wysiedliśmy nie dowierzałam własnym oczom. Tysiące namiotów i ludzi,którzy, aż tętnili energią. Gdzieś w oddali było widać ogromną scenę. Ruszyliśmy szukać miejsca na rozbicie namiotów. 
-Jako ekspert,proponuję wam to miejsce-rzekł Maciek, wskazując na teren pod trzema sosnami.
Ruszyliśmy w stronę wyznaczonego celu. Słońce przygrzewało. Nasze twarze po chwili pokryły się kropelkami potu.
***
    Wieczorem byliśmy już nieco obyci z terenem. Kiedy leżałam w namiocie i zajadałam się kanapką, usłyszałam,że ktoś odsuwa zamek.
-Kasiu,chciałbym z tobą porozmawiać.
Był to Kuba. A kto by inny? Byłam pewna,że prędzej,czy później ta rozmowa musi nastąpić.
-Wejdź-sama nie wiedziałam skąd we mnie tyle optymizmu. 
Kuba wszedł i usiadł blisko wejścia.
-Myślałem,że chociaż tutaj nie będzie komarów- burknął otrzepując ręką, na której był ślad krwi.
-Chciałeś porozmawiać.
-Tak. Właściwie to wszystko byłoby O.K., gdyby nie ta cała histeria Pawła. 
-Prędzej, czy później i tak by się wydało,że bierzesz.
-Nie mów tak-odrzekł z rezygnacja.
-Kuba, narkotyki to nie są żarty.
-Ale przecież już z tym skończyłem.
-Z tym się nie da skończyć-powiedziałam.
-Kasiu, nie jestem jakimś nałogowcem. Od czasu do czasu spróbuję.
-A widzisz! Jednak dalej to robisz!
-Nie! Kiedy cię poznałem...
-Woooodstock!-usłyszeliśmy krzyk.
Nikt inny, tylko Galareta. Tak jak przypuszczałam, nasz rozmowa nie dobiegła końca. I w dodatku urwała się w najważniejszym momencie. Wyszliśmy. Obok namiotu stał Paweł w samych slipkach i trzymał Elzę na rękach. Ta, co chwilę całowała go w usta. Jak widać, już po paru godzinach zbliżyli się do siebie.
-Przeszkadzamy wam w randce-zaczął kpić. 
-Postanowiliśmy,że wybierzemy się na jakiegoś browara. 
-Nie piszę się na to-rzekł Kuba i odszedł w kierunku swojego namiotu. 
-Ja jednak skorzystam-odrzekłam.
Całą grupką ruszyliśmy w kierunku niewielkiego baru.

5 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy . Na taki blog właśnie czekałam i jest :) . Pozdrawiam czekam na kolejny ciekawy rozdział :D .

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ! Dowiedziałam się , o tym co Kuba chciał jej powiedzieć ( bo czekałam z niecierpliwością ) . Pozdrawiam weny weny i jeszcze raz weny :* .

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog <3 ! :D
    pozdrawiam (maaaalinowa ) <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świętnie piszesz ;3 Bardzo ciekawe

    OdpowiedzUsuń