środa, 22 stycznia 2014

Wieczór z Kubą...

   Nastała jesień. Liście przybrały piękną,złotą barwę. Na chodnikach ,aż roiło się od kasztanów i żołędzi. Nie brakowało również piszczących przedszkolaków, zbierających ,,dary jesieni''. Dzień stawał się coraz krótszy. Przez to wszystko, nie miałam ochoty wstawać do szkoły, ani cokolwiek robić. 
    Dziś miały się odbyć moje pierwsze korepetycje. Prawdę mówiąc trochę się bałam. Już po szkole powtarzałam wszystkie podstawowe słówka i czasy. Około piętnastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Ta okrutna Żmija była dziś do zniesienia (całe szczęście). Obawiałam się,że przez nią, będę musiała martwić się jeszcze o lokal. A to już na prawdę byłaby przesada.
-Katarzyno,ktoś do ciebie- ryknęła z dołu.
Zbiegłam,poprawiając włosy,ile sił w nogach. Przede mną staną niewielki chłopczyk, z kobietą przy kości.
-Dzień dobry-przywitałam się i pokazałam swoje zęby malcowi.
-Zostawiam ci skarbie pod opiekę Sebastianka. Mam nadzieję,że za miesiąc będzie zdolnym dzieckiem.
Tęga kobieta opuściła dom,a ja udałam się z malcem do swojego pokoju. Zarówno ja, jak i on byliśmy nieco skrępowani.
-Dobrze, zaczniemy od podstaw-powiedziałam najmilej,jak tylko mogłam.
-Umiem się przywitać, nazywać kolory, zwierzątka...
-Spokojnie...Sebastianku, na tych lekcjach będziemy się uczyć zazwyczaj wymowy,a w domu będziesz musiał ćwiczyć słówka...
-Myślałam,że ...
-Oj, nie przejmuj się. Od dziś będziesz kochał angielski.
-A więc zaczynamy-rzekłam i sięgnęłam po książkę.
-How old are you?-spytałam z akcentem.
-I'm nine. And you?
Kiedy powiedział te kilka słów,od razu wiedziałam,że będzie mi się cudownie z nim pracowało. Nie myślałam o pieniądzach,tylko o czerpaniu przyjemności, przez pomaganie innym.
-What's your name? -postawiłam pytanie.
-I'm Sebastian. And you?
-Słuchaj Sebastian, nie możemy cały czas wałkować jednego tematu. Jesteś niesamowicie wyrobiony w podstawach i nie tylko umiesz się przedstawiać i nazywać kolory oraz zwierzęta!
-To znaczy?-spytał cieniutkim głosikiem.
-Teraz mamy mało czasu,bo zaledwie piętnaście minut,ale od następnej lekcji będziemy powtarzać podstawy i uczyć się czasów. Co ty na to?
-No O.K.
Kilka minut później zjawiła się mama Sebusia. 
-Jak zimno. Stałam w kolejce po wędliny i warzywa,myślałam,że zaraz zamarznę- mówiła patrząc raz na mnie, raz na Jędzę, która wyszła na korytarz.
***
    Przed szóstą byłam już spakowana i właśnie prasowałam ciuchy, na jutro. Wtem ktoś zapukał do drzwi.
-Kasiu,mogę?-nikt inny, tylko Kuba.
Tak na prawdę dziwiłam się,że przez te kilka dni ,polubiliśmy się ze sobą i rozmawialiśmy prawie na każdy temat. Bo jeszcze na wakacjach nienawidziłam go całym sercem i duszą. Nie dość,że ćpał,to jeszcze przyczepił się do mnie jak rzep do psiego ogona. 
-Mam ofertę nie do odrzucenia-rzekł podekscytowany.
-Słucham?
-Co ty na wyjście do kina?-spytał.
-No wiesz...-zawahałam się.
-A w sumie,to czemu nie? Co grają?
-Nie pamiętam tytułu,ale jakiś film akcji...
-Film akcji? Wiesz,Julianek powiedział,że ten rodzaj jest dość nieciekawy. Siedzisz i wpatrujesz się w bohatera, który zazwyczaj biegnie albo ucieka,a na koniec i tak zostaje złapany.
-Eh, ten twój Julianek jest bardzo mądry. Ale skoro nie chcesz,to nie musimy.
-Kuba,nie wygłupiaj się...
- Możemy także wybrać się do teatru albo ewentualnie na wieczór literacki...
-Teatr?-spytałam.
-No tak. Wiesz, moglibyśmy raz pójść. Nie tylko kino i kino...
-Jak chcesz...-rzekłam obojętnie.
-O.K. Idziemy do teatru. Za piętnaście minut na dole. 
Boże święty ! Teatr! Wygrzebałam z samego dna szafy sukienkę. Była ona co prawda na lato,ale nie było innego wyjścia. Podmalowałam oczy i podkreśliłam kości policzkowe różem. Piętnaście minut,to na prawdę nie było dużo.
-O mój Boże!-wyjąkał Kuba,kiedy tylko mnie zobaczył.
-Ale,że źle?-spytałam,a moje serce zaczęło bić szybciej.
-Przecudnie-odpowiedział i złożył ,,szybkiego'' buziaka na moim nosie.
-Kuba!-burknęłam.
Nie chciałam,aby między nami( jak na razie) było coś więcej,niż koleżeństwo. Jakoś nie wyobrażałam sobie naszej dwójki,trzymającej się za ręce i całującej przy najbliższej okazji.
-Dziękuję za kanapki- rzekłam,kiedy wędrowaliśmy mokrymi chodnikami miasta.
-Widzisz! I to się nazywa odżywianie. Twoja twarz zaczęła nabierać jakiejś innej barwy...
Wybuchnęłam śmiechem. Zaczął padać niewielki deszcz. Kuba rozłożył parasol.
-Przysuń się-rozkazał-jeszcze cała zmokniesz,a wiesz,że mój deszczochron ,nie jest jakiś ogromny-powiedział żartobliwie. I w tym momencie objął mnie jedną ręką za biodro i przyciągnął do siebie.
-Nie przesadzaj-rzekłam oschle,jednak on nie zareagował.
***
   Spojrzałam na zegarek. Było pół do dwunastej.
-No to będziemy mieć aferę! Żmija na pewno nie wpuści nas do środka ,o tej porze.
-Kasiu,nie przesadzaj.
-Taa...będziemy spać na drzewie?-spytałam ze strachem w głosie.
-Nie martw się. Zaufaj mi. Nie będzie żadnej afery, a spać będziemy we własnych łóżkach.
-Skoro tak uważasz. Zobaczymy na co cię stać.
-A teraz nie myśl o domu... Wstąpimy jeszcze coś zjeść?-spytał.
-Nie sądzę,aby jakiś lokal był otwarty.
-To jesteś w błędzie,bo kilka metrów stąd jest taki bar...
Lada moment znaleźliśmy się w przyjemnej knajpie. Za barem stał młody kelner,który czyścił literatki. Oprócz niego, był tam jeszcze starszy mężczyzna, pijący kawę.
-Zjemy coś?
Wzruszyłam ramionami.
-Dwa kebaby poproszę-rzekł do kelnera.
-Są tu na prawdę bardzo świetne. A tak po za tym,to nie dokończyliśmy wczorajszej rozmowy. Ja nadal nic nie wiem na twój temat.
-Da się to nadrobić. Wiesz chyba,że rozmowy w środku nocy są najprzyjemniejsze.
Coś we mnie wstąpiło. Nie przejmowałam się skutkami naszego wyjścia. 
Zaczęliśmy się zajadać kebabami. Wszystko stało się jakieś piękniejsze. A naszym głównym tematem do rozmów była :Przyszłość. Tak! Ta wielka niewiadoma!
-Kim w ogóle chciałabyś zostać?-spytał.
-Wiesz,to pytanie zazwyczaj mnie śmieszy. Każdego dnia pragnę być kimś innym. W ogóle dziwię się,jakim cudem wybrałam humana. Na przykład taki Julianek,to ma do tego talent i powołanie. Przeczytał pewnie całą literaturę piękną i to po dwa razy.
-Dlaczego zaprzątasz sobie głowę takimi błahostkami? 
-Wiesz, obserwując go, czuję się nikim. Każdego dnia zastanawiam się,czy dobrą drogę wybrałam.
-Popatrz na to z innej perspektywy! U nas w szkole też takich pełno! Uczą się i uczą. Kaśka, życie jest tylko jedne! Na starość będą żałować,że przegapili to,co najpiękniejsze. A ty? Masz znajomych, mieszkanie, ciągle jakieś przygody...
-Nie przesadzaj-przerwałam mu- jestem zwyczajną nastolatką, która żyje jak każdy inny.
-Nie sądziłbym !-rzekł.
Nie wiedziałam co miał na myśli. Wyszliśmy z knajpy. Na ulicach nie było nikogo. No! Może od czasu do czasu przejechało jakieś auto...Po kilku minutach znaleźliśmy się przed domem. Kuba wyciągnął z kieszeni telefon i przystawił aparat do ucha.
-Stary,proszę cię,otwórz okno!-wymamrotał szeptem.
-Tak! Tak!-mówił dość długo,aż w końcu skończył.
-I to ma być ten twój super-plan?-spytałam z ironią.
-Mówiłem ci już! Zaufaj mi.
Okno na piętrze cichutko się otworzyło.
-Wejdź pierwsza. Nie bój się! Podciągaj się.Ja będę czekał na dole.
Nie było innego wyjścia! Powoli, z małymi oporami wdrapałam się na górę. Rynna od czasu do czasu skrzypiała. Obawiałam się,aby Jędza się nie obudziła. 
Wejście Kuby było o wiele sprawniejsze.  Kiedy już byliśmy na górze Adam żądał wyjaśnień. Nie miałam do tego głowy. Poszłam do swojego pokoju i padłam na łóżko. Zasnęłam...

8 komentarzy:

  1. Bardzo fajny i coraz bardziej podoba mi się to , że Kaśka i Kuba spędzają ze sobą dużo czasu . Czekam na kolejny blog , życzę dużo odwiedzin i weny :D . :* . Pozdrawiam . :*

    OdpowiedzUsuń
  2. I znów duży plus . Fajny blog znów ciekawy . Pozdrawiam dużo weny . czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D .:* !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy. Przyjemnie się czyta. Życzę weny i czekam na kolejny rozdział.
    http://magiczne-literki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej ! Dziękuję...Rozdział pojawi się niebawem :P

      Usuń
  4. Miałam taki śliczny, długi komrntarz. I telefon mi się zawiesił -,- Rozdział trochę gorszy od poprzednich, bo znalazłam więcej błędów- raczej logicznych. Od jutra komentuję z laptopa, to łatwiej będzie mi je dokładnie wymienić. A tak na marginesie- w blogach siedzę od dwóch lat (ponad). Głównie opowiadania. Głównie fan fiction. Głównie o tematyce potterowskiej. Ale jak któryś mnie zaciekawi, to komentuję. Nie jest jakimś znawcą, ale lubię widzieć jak autorzy blogów reagują na to co piszę. To dość miłe doświadczenie. A wracając do notki- przed publikacją, przeczytaj sobie jeszcze raz całość. Wtedy zauważysz większość odruchowych błędów.
    Łap pozdrowionka,
    Dark Night

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za radę...postaram się nieco bardziej starać,ale wczoraj miałam mało czasu...pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Szybko i zrozumiale się go czyta co daje duży plus w opowiadaniach przynajmniej u mnie :)

    OdpowiedzUsuń