Dziś miały się odbyć moje pierwsze korepetycje. Prawdę mówiąc trochę się bałam. Już po szkole powtarzałam wszystkie podstawowe słówka i czasy. Około piętnastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Ta okrutna Żmija była dziś do zniesienia (całe szczęście). Obawiałam się,że przez nią, będę musiała martwić się jeszcze o lokal. A to już na prawdę byłaby przesada.
-Katarzyno,ktoś do ciebie- ryknęła z dołu.
Zbiegłam,poprawiając włosy,ile sił w nogach. Przede mną staną niewielki chłopczyk, z kobietą przy kości.
-Dzień dobry-przywitałam się i pokazałam swoje zęby malcowi.
-Zostawiam ci skarbie pod opiekę Sebastianka. Mam nadzieję,że za miesiąc będzie zdolnym dzieckiem.
Tęga kobieta opuściła dom,a ja udałam się z malcem do swojego pokoju. Zarówno ja, jak i on byliśmy nieco skrępowani.
-Dobrze, zaczniemy od podstaw-powiedziałam najmilej,jak tylko mogłam.
-Umiem się przywitać, nazywać kolory, zwierzątka...
-Spokojnie...Sebastianku, na tych lekcjach będziemy się uczyć zazwyczaj wymowy,a w domu będziesz musiał ćwiczyć słówka...
-Myślałam,że ...
-Oj, nie przejmuj się. Od dziś będziesz kochał angielski.
-A więc zaczynamy-rzekłam i sięgnęłam po książkę.
-How old are you?-spytałam z akcentem.
-I'm nine. And you?
Kiedy powiedział te kilka słów,od razu wiedziałam,że będzie mi się cudownie z nim pracowało. Nie myślałam o pieniądzach,tylko o czerpaniu przyjemności, przez pomaganie innym.
-What's your name? -postawiłam pytanie.
-I'm Sebastian. And you?
-Słuchaj Sebastian, nie możemy cały czas wałkować jednego tematu. Jesteś niesamowicie wyrobiony w podstawach i nie tylko umiesz się przedstawiać i nazywać kolory oraz zwierzęta!
-To znaczy?-spytał cieniutkim głosikiem.
-Teraz mamy mało czasu,bo zaledwie piętnaście minut,ale od następnej lekcji będziemy powtarzać podstawy i uczyć się czasów. Co ty na to?
-No O.K.
Kilka minut później zjawiła się mama Sebusia.
-Jak zimno. Stałam w kolejce po wędliny i warzywa,myślałam,że zaraz zamarznę- mówiła patrząc raz na mnie, raz na Jędzę, która wyszła na korytarz.
***
Przed szóstą byłam już spakowana i właśnie prasowałam ciuchy, na jutro. Wtem ktoś zapukał do drzwi.
-Kasiu,mogę?-nikt inny, tylko Kuba.
Tak na prawdę dziwiłam się,że przez te kilka dni ,polubiliśmy się ze sobą i rozmawialiśmy prawie na każdy temat. Bo jeszcze na wakacjach nienawidziłam go całym sercem i duszą. Nie dość,że ćpał,to jeszcze przyczepił się do mnie jak rzep do psiego ogona.
-Mam ofertę nie do odrzucenia-rzekł podekscytowany.
-Słucham?
-Co ty na wyjście do kina?-spytał.
-No wiesz...-zawahałam się.
-A w sumie,to czemu nie? Co grają?
-Nie pamiętam tytułu,ale jakiś film akcji...
-Film akcji? Wiesz,Julianek powiedział,że ten rodzaj jest dość nieciekawy. Siedzisz i wpatrujesz się w bohatera, który zazwyczaj biegnie albo ucieka,a na koniec i tak zostaje złapany.
-Eh, ten twój Julianek jest bardzo mądry. Ale skoro nie chcesz,to nie musimy.
-Kuba,nie wygłupiaj się...
- Możemy także wybrać się do teatru albo ewentualnie na wieczór literacki...
-Teatr?-spytałam.
-No tak. Wiesz, moglibyśmy raz pójść. Nie tylko kino i kino...
-Jak chcesz...-rzekłam obojętnie.
-O.K. Idziemy do teatru. Za piętnaście minut na dole.
Boże święty ! Teatr! Wygrzebałam z samego dna szafy sukienkę. Była ona co prawda na lato,ale nie było innego wyjścia. Podmalowałam oczy i podkreśliłam kości policzkowe różem. Piętnaście minut,to na prawdę nie było dużo.
-O mój Boże!-wyjąkał Kuba,kiedy tylko mnie zobaczył.
-Ale,że źle?-spytałam,a moje serce zaczęło bić szybciej.
-Przecudnie-odpowiedział i złożył ,,szybkiego'' buziaka na moim nosie.
-Kuba!-burknęłam.
Nie chciałam,aby między nami( jak na razie) było coś więcej,niż koleżeństwo. Jakoś nie wyobrażałam sobie naszej dwójki,trzymającej się za ręce i całującej przy najbliższej okazji.
-Dziękuję za kanapki- rzekłam,kiedy wędrowaliśmy mokrymi chodnikami miasta.
-Widzisz! I to się nazywa odżywianie. Twoja twarz zaczęła nabierać jakiejś innej barwy...
Wybuchnęłam śmiechem. Zaczął padać niewielki deszcz. Kuba rozłożył parasol.
-Przysuń się-rozkazał-jeszcze cała zmokniesz,a wiesz,że mój deszczochron ,nie jest jakiś ogromny-powiedział żartobliwie. I w tym momencie objął mnie jedną ręką za biodro i przyciągnął do siebie.
-Nie przesadzaj-rzekłam oschle,jednak on nie zareagował.
***
Spojrzałam na zegarek. Było pół do dwunastej.
-No to będziemy mieć aferę! Żmija na pewno nie wpuści nas do środka ,o tej porze.
-Kasiu,nie przesadzaj.
-Taa...będziemy spać na drzewie?-spytałam ze strachem w głosie.
-Nie martw się. Zaufaj mi. Nie będzie żadnej afery, a spać będziemy we własnych łóżkach.
-Skoro tak uważasz. Zobaczymy na co cię stać.
-A teraz nie myśl o domu... Wstąpimy jeszcze coś zjeść?-spytał.
-Nie sądzę,aby jakiś lokal był otwarty.
-To jesteś w błędzie,bo kilka metrów stąd jest taki bar...
Lada moment znaleźliśmy się w przyjemnej knajpie. Za barem stał młody kelner,który czyścił literatki. Oprócz niego, był tam jeszcze starszy mężczyzna, pijący kawę.
-Zjemy coś?
Wzruszyłam ramionami.
-Dwa kebaby poproszę-rzekł do kelnera.
-Są tu na prawdę bardzo świetne. A tak po za tym,to nie dokończyliśmy wczorajszej rozmowy. Ja nadal nic nie wiem na twój temat.
-Da się to nadrobić. Wiesz chyba,że rozmowy w środku nocy są najprzyjemniejsze.
Coś we mnie wstąpiło. Nie przejmowałam się skutkami naszego wyjścia.
Zaczęliśmy się zajadać kebabami. Wszystko stało się jakieś piękniejsze. A naszym głównym tematem do rozmów była :Przyszłość. Tak! Ta wielka niewiadoma!
-Kim w ogóle chciałabyś zostać?-spytał.
-Wiesz,to pytanie zazwyczaj mnie śmieszy. Każdego dnia pragnę być kimś innym. W ogóle dziwię się,jakim cudem wybrałam humana. Na przykład taki Julianek,to ma do tego talent i powołanie. Przeczytał pewnie całą literaturę piękną i to po dwa razy.
-Dlaczego zaprzątasz sobie głowę takimi błahostkami?
-Wiesz, obserwując go, czuję się nikim. Każdego dnia zastanawiam się,czy dobrą drogę wybrałam.
-Popatrz na to z innej perspektywy! U nas w szkole też takich pełno! Uczą się i uczą. Kaśka, życie jest tylko jedne! Na starość będą żałować,że przegapili to,co najpiękniejsze. A ty? Masz znajomych, mieszkanie, ciągle jakieś przygody...
-Nie przesadzaj-przerwałam mu- jestem zwyczajną nastolatką, która żyje jak każdy inny.
-Nie sądziłbym !-rzekł.
Nie wiedziałam co miał na myśli. Wyszliśmy z knajpy. Na ulicach nie było nikogo. No! Może od czasu do czasu przejechało jakieś auto...Po kilku minutach znaleźliśmy się przed domem. Kuba wyciągnął z kieszeni telefon i przystawił aparat do ucha.
-Stary,proszę cię,otwórz okno!-wymamrotał szeptem.
-Tak! Tak!-mówił dość długo,aż w końcu skończył.
-I to ma być ten twój super-plan?-spytałam z ironią.
-Mówiłem ci już! Zaufaj mi.
Okno na piętrze cichutko się otworzyło.
-Wejdź pierwsza. Nie bój się! Podciągaj się.Ja będę czekał na dole.
Nie było innego wyjścia! Powoli, z małymi oporami wdrapałam się na górę. Rynna od czasu do czasu skrzypiała. Obawiałam się,aby Jędza się nie obudziła.
Wejście Kuby było o wiele sprawniejsze. Kiedy już byliśmy na górze Adam żądał wyjaśnień. Nie miałam do tego głowy. Poszłam do swojego pokoju i padłam na łóżko. Zasnęłam...
Bardzo fajny i coraz bardziej podoba mi się to , że Kaśka i Kuba spędzają ze sobą dużo czasu . Czekam na kolejny blog , życzę dużo odwiedzin i weny :D . :* . Pozdrawiam . :*
OdpowiedzUsuńI znów duży plus . Fajny blog znów ciekawy . Pozdrawiam dużo weny . czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D .:* !!
OdpowiedzUsuńCiekawy. Przyjemnie się czyta. Życzę weny i czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńhttp://magiczne-literki.blogspot.com/
Hej ! Dziękuję...Rozdział pojawi się niebawem :P
UsuńMiałam taki śliczny, długi komrntarz. I telefon mi się zawiesił -,- Rozdział trochę gorszy od poprzednich, bo znalazłam więcej błędów- raczej logicznych. Od jutra komentuję z laptopa, to łatwiej będzie mi je dokładnie wymienić. A tak na marginesie- w blogach siedzę od dwóch lat (ponad). Głównie opowiadania. Głównie fan fiction. Głównie o tematyce potterowskiej. Ale jak któryś mnie zaciekawi, to komentuję. Nie jest jakimś znawcą, ale lubię widzieć jak autorzy blogów reagują na to co piszę. To dość miłe doświadczenie. A wracając do notki- przed publikacją, przeczytaj sobie jeszcze raz całość. Wtedy zauważysz większość odruchowych błędów.
OdpowiedzUsuńŁap pozdrowionka,
Dark Night
dzięki za radę...postaram się nieco bardziej starać,ale wczoraj miałam mało czasu...pozdrawiam :*
UsuńSzybko i zrozumiale się go czyta co daje duży plus w opowiadaniach przynajmniej u mnie :)
OdpowiedzUsuńdzięki,cieszę się,że się podoba :D
Usuń