niedziela, 2 lutego 2014

Propozycja

   Kolejny dzień nie był dla mnie najlepszym. Nie dość,że Jędza,już z samego rana okrzyczała mnie za wczorajsze hałasy,to jeszcze Julianek, ,,dobił'' mnie swoimi mądrościami.
   Po szkole,jak zwykle udałam się do domu. Kiedy weszłam do mojego pokoju, ujrzałam Kubę,siedzącego na kanapie.
-Co ty tu robisz? Za chwilę mam gości-rzekłam, myśląc o Sebastianku i Brunie.
-Kaśka,przemyślałem wszystko!
-Ty zawsze dużo myślisz,ale chyba nie wychodzi ci to na dobre-burknęłam opryskliwie.
-Przestań! wiem,co wczoraj musiałaś czuć!
-Nie pogrążajmy się dłużej w takiej bezsensownej rozmowie o tym, co czułam, myślałam,czy też robiłam.
-Daj mi dokończyć!-rzekł.
-Nie!-krzyknęłam.
-I wyjdź stąd! Nie zamierzam się dłużej do ciebie odzywać! Na każdym kroku coś obiecujesz!
-Kaśka,wiem,że zachowałem się niewłaściwie,ale ...
-Ale co? Raz żałujesz,potem mi wszystko wypominasz i tak w kółko?
-Uświadomiłem sobie,że nie mogę tak dalej żyć! Proszę cię, ja cię kocham!
I w tym momencie podszedł do mnie i namiętnie pocałował.
-Przestań idioto!-krzyknęłam.
Drzwi nagle otworzyły się i stanął w nich Bruno z Sebastiankiem.
-Wyjdź stąd!-rozkazałam.
-Czy coś się stało? Może przełożymy nasze lekcje?-spytał Bruno.
-Nie ma sensu nic przekładać.
-Proszę,nie smuć się!-rzekł Sebastianek, wręczając mi dużą ,,Milkę''.
-Dziękuję,ale na prawdę nie trzeba było!
Usiedliśmy do stołu. Malec zaczął powtarzać słówka,a jednocześnie uczył się nowych.
- Kasiu,może na prawdę przełożymy te korepetycje! Widać,że jesteś nie w sosie. A teraz moglibyśmy wyjść na spacer.
Sebastian spojrzał na brata z niesmakiem. Było widać,że bardzo zależy mu na znajomości angielskiego.
-Głupek!-wymamrotał.
-Bruno, spacer możemy odłożyć na później,a teraz zajmijmy się naszymi obowiązkami.
Godzinę później Sebuś został zapoznany z nowym czasem.
-Thank you very much!-odpowiedział,ubierając swoją kurteczkę.
-Gdzie ty znowu wychodzisz?-zaczepiła mnie Jędza.
-Zamiast siedzieć w książkach,ciągle jakieś rozrywki!
-Zaraz wrócę!-opowiedziałam ze sztucznym uśmieszkiem.
-Tak kobieta nieźle musi dawać ci w kość!-odparł Bruno,kiedy tylko znaleźliśmy się na dworze.
-Daj spokój! Ciągle się do czegoś przyczepia!
-Nie dziwię się,dlaczego chodzisz ciągle taka nabuzowana!
Nie wiem co się ze mną stało. W pewnej chwili ,,otworzyłam'' się przed obcym mężczyzną i zaczęłam opowiadać mu o swoim życiu...Kubie,szkole, Jędzy,mamie, narkotykach...
-Musisz mieć ciężko. Wydawało mi się,że to ja mam ciągłe problemy, ale słuchając ciebie automatycznie zmieniłem zdanie.
- Co masz na myśli, mówiąc o kłopotach?
-Od dwóch lat pracuję w firmie, zajmującej się projektami-co by tu dużo mówić? Ludzie są okropni!
-Jak już zacząłeś,to dokończ-nalegałam.
-Od miesiąca pracujemy nad projektem centrum handlowego! Wpadłem na pewien pomysł, który, jak się okazało, był całkiem niezły. Niestety, mój dobry przyjaciel, powiedział właścicielowi,że to jego praca i zostałem na lodzie!
-Tak mi przykro- rzekłam-Ale jak to zostałeś na lodzie?
-Nie mogłem już tego dłużej znieść! To nie było pierwszy raz!
-Nic z tego nie rozumiem. W takim razie, dlaczego wasz szef niczego nie zauważa?
-Radek-ten mój przyjaciel jest jego zastępcą. A ja zwykłym pracownikiem. Więc chyba nie trzeba tu jakiś dłuższych wyjaśnień! W dodatku córka właściciela kręci na boku z Radkiem.
-I ty chcesz to tak zostawić?- spytałam podirytowana.
-A co mam niby zrobić?
-Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Możesz go zaszantażować...
-Ale dyrektor mi nie uwierzy!
-Spokojnie, Bruno, coś wymyślę!
-Łatwo ci mówić!-odparł z rezygnacją.
Zrobiło mi się go żal.
-Ale obiecaj, że się nie poddasz!
-Głuptas z ciebie- mruknął pod nosem i udał się w pogoń za Sebastiankiem,który zaś biegł za wiewiórką.
Przyglądałam się zgrabnemu ciału Bruna. Zrobiło mi się jakoś nieswojo. Do tej pory żyłam w przekonaniu,że na świecie istnieją same dupki (w tym Kuba). A tu proszę! Facet kochający rodzinę, całą duszą poświęcony pracy, który tymczasowo zagubił się. Wyjątki jednak istnieją-pomyślałam i pobiegłam za nim.
-A może wejdziesz do nas? W końcu to trochę dziwne,że odprowadzasz dwóch, silnych mężczyzn!-powiedział,kiedy znaleźliśmy się przed monumentalnym wieżowcem.
-Wiesz...
-Nie daj się prosić!
-Mam masę lekcji!-mówiłam.
-Kaśka, jeszcze nigdy mi się nie rozmawiało tak dobrze z dziewczyną. Zobaczysz, nie pożałujesz. A może wpadniesz na pomysł z reklamą cukierków?
-Że co?-spytałam.
-Nie mówiłem ci,ale interesuję się także grafiką. I właśnie biorę udział w konkursie, gdzie muszę wymyślić reklamę słodyczy. Jeśli wygram to dostanę niezłą kasę i pracę w najlepszej, polskiej firmie.
Weszliśmy do środka. Sebastian, jaki i Bruno byli nieco podekscytowani.
-Usiądź-zaproponował, wskazując na stolik.
Za oknem roztaczał się piękny krajobraz miasta. Bruno zaparzył herbatę, a następnie przysiadł się do stołu.
-Chodź zobaczyć moje lego!-nalegał malec.
-Zaraz Sebastianku, porozmawiamy sobie z Brunem i pójdę do ciebie.
-Wiesz, nie pamiętam,czy to mówiłem,ale jesteś na prawdę cudowna!
-Nie przesadzaj. Znamy się jakieś dwa dni!
-To jest wystarczająco dużo, aby poznać drugą osobę!
-Może i jest! A jeśli by nawet,to co chcesz przez to powiedzieć?
-Radzisz sobie z tymi kłopotami, mieszkasz u obcej kobiety,która nie daje ci żyć!
-A co mam zrobić? Nigdzie indziej nie znalazłam tańszego mieszkania!
-Wiesz, a może i moja mam pozwoliłaby ci zamieszkać u nas?
-Co?-spytałam i zachłysnęłam się herbatą.
-Wiesz, jest wolny pokój...i tak sobie myślę...
-Nie to jest nie możliwe!-krzyknęłam.
Lada moment wybuchłaby kłótnia. Wzięłam swoją torebkę oraz płaszcz i wybiegłam z mieszkania. Cholera jasna! Co się ze mną stało? Bruno zaproponował mi mieszkanie,a ja zachowałam się jak ostatnia kretynka!
-Poczekaj!-usłyszałam jego głos.
Zrobiło mi się cieplej na sercu.
-Co ty wyprawiasz,o co ci chodzi?
-Nie wiem.Przepraszam cię,ale nadal nie mogę pozbierać się po tej sytuacji z Kubą! Ciągle wydaje mi się,że mogę zranić drugą osobę!-mówiłam ze łzami w oczach.
-Nie przesadzaj! Rozumiem cię doskonale i nie pozwolę ci tam dłużej mieszkać. Ten cały Kuba z tą właścicielką wykończą cię!
-Nie pytaj nawet mamy! Jak to będzie wyglądało?
-Skoro nie chcesz...-dodał z rezygnacją.
-Ale nie powinnaś tam mieszkać. Popytam znajomych, może coś się znajdzie.
-Kochany jesteś-powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję.

7 komentarzy:

  1. Bardzo fajne. Jak wszystkie z resztą. Pisz dalej. Życzę weny !
    http://magiczne-literki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny , i pojawiły się fajne propozycję :D . Czekam na kolejny a , że chyba u Ciebie dużo nauki to nie będzie tak często jak poprzednio . Ale jest CUDNIE :D . MÓJ ULUBIONY BLOG . Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. I znów kolejny plus + :D . Bardzo ciekawy i wciągający :D . Czekam na kolejny i dziękuję , że tak szybko :D . Pozdrawiam :D ! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Tydzień ferii, wyjechałam i nie miałam jak komentować XD Świetny rozdział, każdy kolejny jest lepszy od poprzedniego. Mogłabyś trochę wzbogacić opisy emocji i uczuć, bo wg mnie są nieco za krótkie. Ale coraz lepiej idzie Ci budowanie napięcia i prowadzenie akcji i to się chwali. Gratuluję pomysłu i życzę weny,
    Dark Night

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! A już się bałam,że zapomniałaś! :D Cieszę się,że Ci się podoba! Szkoda tylko,że nie mam tak dużo czasu jak na feriach, kiedy to rozdziały dodawałam niemal codziennie. Ale miejmy nadzieję,że szybko to się zmieni :P Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Chciałbyś wiedzieć, co o Twoim blogu sądzą inni? Zależy Ci na poszerzeniu grona czytelników? Jeśli tak, zgłoś się do oceny na www.skrytykujemy.blogspot.com już dziś! :)

    OdpowiedzUsuń