Całe szczęście deszcz ustał i zrobiło się całkiem przyjemnie. Na dworze panowała przyjemna atmosfera, więc postanowiłam trochę poczytać. Wzięłam do ręki pierwszą lepszą książkę Aghath'y Christie i wyszłam na dwór. Powieść była dosyć ciekawa,więc czas szybko mijał.
Nagle usłyszałam dźwięk motoru. Rozejrzałam się wokół. Przed furtką stał Paweł i Kuba. No tak! Dotrzymał tym razem obietnicy. Rzuciłam książkę i szybko podbiegłam w ich stronę.
-Co tu robicie?-spytałam. Chciałam być miła.Przecież nie mogłam pokazywać się od strony psychicznej nastolatki.
-Wpuścisz nas? -spytał z ironicznym uśmiechem Paweł.
-Wejdźcie-burknęłam.
Po chwili cała nasza trójka siedziałam na tarasie.
-Nie chcę być nie miła, ale po co tu przyjechaliście?
-Kasiu- wyjąkał Kuba.
-Chciałbym cię przeprosić,za to wszystko,ale nie sądzisz,że nie powinnaś gniewać się o takie błahostki?
-Oj, a kto powiedział,że się gniewam.
-To dlaczego nie chciałaś się ze mną spotkać?- spytał.
-Po co miałabym się z tobą spotykać?
-Kochani- zabrał głos Galareta.
-Nie uważacie,że nie warto się kłócić o takie głupoty? Kuba był po kilku skrętach i mu odbiło!- powiedział prosto z mostu, a ten spiekł buraka.
-To ty ćpasz?- po tych słowach złapałam się za usta.
-Oj,to tylko jednorazowo.
Wszyscy zamilkliśmy. Rozmowa się urwała. Każdy patrzył po sobie,nic nie mówiąc.
-Masz może coś do picia?- spytał wreszcie Paweł.
Udałam się w kierunku kuchni.
-Wiesz,nie myślałem,że jesteś takim totalnym debilem !- usłyszałam głos, który należał do Kuby.
-Sorry, wymsknęło mi się.
-Ty to zawsze wszystko musisz spieprzyć.
-No, stary, chyba ci zależy na Kaście?- spytał ze śmiechem Galareta.
-I to jak!
Rozmowa chłopaków urwała się,gdy tylko wkroczyłam na taras z colą w ręce.
-Dzień dobry!- usłyszałam głos. Odwróciłam się i spostrzegłam pana Klemensa.
-Kasiu, list do ciebie. Ze szkoły.
Listonosz wręczył mi nieco ,,zmarnowany'' długopis. Jeden podpis i list był już w moich dłoniach. Zaczęłam odpakowywać kopertę.
-I co tam masz?- postawił pytanie Paweł.
Po chwili napięcia krzyknęłam, ile sił w płucach:
-Dostałam się do liceum!
-Nie no, gratulacje!
Myślałam,że oszaleję z radości. Nowi ludzie, przygody, wrażenia i na dodatek mieszkanie po za domem. Mama załatwiła mi pokój u swojej dalekiej kuzynki. Była to osiemdziesięcioletnia staruszka, której głównym zajęciem było szydełkowanie.
-Kubuś, stoi tu nasza przyszła humanistka!
Jednak ten nie był skory do wyrażenia jakiegokolwiek uczucia.
-Będzie mi cię bardzo brakować!-rzekł Galareta z rezygnacją.
-Bardzo...-burkną Kuba.
Nie bardzo wiedziałam,co miało oznaczać,to co powiedział. Ale wiedziałam,że jestem niesamowicie szczęśliwa.
Dlaczego stoisz tak i patrzysz na mnie z ironią w oczach? Wiesz, czasami MAM OCHOTĘ WYSŁAĆ CIĘ NA KSIĘŻYC!
wtorek, 31 grudnia 2013
niedziela, 29 grudnia 2013
I tak mnie znajdzie...
Następnego dnia (zaraz z samego rana) rozpętała się straszliwa burza. Na dworze zrobiło się przeraźliwie ciemno. Dało słyszeć się gromy piorunów.
Zaparzyłam gorącą herbatę i udałam się do swojego pokoju. Usiadłam na sofie. Popatrzyłam w lustro, na którym osadzały się pyłki kurzu. Zobaczyłam szesnastoletnią
Kaśkę. Tak, to byłam ja. Długie, rudawo-brązowe włosy ,,spływały'' po ramionach. Twarz była opalona i nieco zmasakrowana,po wygniataniu i walczeniu z upiornym trądzikiem. Jeśli chodzi o mój wygląd wewnętrzny, to cóż mogę powiedzieć? Prawdę mówiąc, nie znałam siebie w ogóle. Czasami dziwiłam się z własnych czynów. Ale na ogół byłam energiczną i wrażliwą dziewuszką, która nie miała konkretnego zainteresowania. No, może czasami zaglądnęłam do jakiejś książki historycznej, ale nic więcej.
Burza powoli ustawała,a ja siedziałam i wpatrywałam się we własną postać. Nagle zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napis ,,Galareta''.
-Tak?
-Kacha, interes jest- huknął swoim basem, tak,że na moment oderwałam słuchawkę od ucha.
-Jaki znowu?- spytałam ,wiedząc,że chodzi pewnie o jakąś imprezę.
-Musisz do mnie przyjechać, gdyż prowadzę śledztwo. Po niewielkim dochodzeniu wywnioskowałem,iż możesz być podejrzana.
-Paweł, mów do rzeczy i nie owijaj w bawełnę.
-Przyjedziesz ,czy nie?- spytał nie zważając na moje słowa.
-Taa, na dworze burza, a ja będę gnała na rowerze, bo tobie się tak zachciewa.
Lada moment, a wybuchła by kłótnia. Musiałam jechać, bo w dodatku zostałam zaszantażowana. Ubrałam deszczówkę i czym prędzej ruszyłam w kierunku domu Pawła. Kilka minut później znalazłam się obok wielkiego gmachu, który świecił czystością. Galareta wyjrzał przez okno i szybko wyszedł na ganek, na którym rosło mnóstwo czerwonych pelargonii.
-Mam ochotę cię zabić!O co chodzi?
-Wchodź i nie marudź.
Znaleźliśmy się w wielkim pomieszczeniu, w którym pachniało czystością. Paweł zaprowadził mnie do salonu. Wyciągnął dwie literatki oraz whisky.Kiedy wszystko było ''gotowe'', usiadł i zaczął:
-Nie wiem, co wydarzyło się na imprezie,ale wczoraj dzwonił tu niejaki Kuba.Mój kumpel z równoległej klasy. Powiedział,że spotkał śliczną dziewczynę. Przedstawił całą sytuację i tak sobie pomyślałem,że to możesz być ty...
Napiłam się kilka łyków whisky. Było nieprzyjemnie gorzkie.
-Ciekawie,ciekawie. A skąd w ogóle te podejrzenia,że tą dziewczyną jestem ja.
-Rude włosy...
-Nie jestem ruda!- krzyknęłam mu prosto w twarz.
Paweł popatrzył na mnie jakoś dziwnie, a następnie wyciągną z kieszeni paczkę papierosów i zaczął palić. W powietrzu zaczął unosić się nieprzyjemny zapach.
-Oj, ale według mnie to na sto procent byłaś ty. Dżinsowa mini, wyrazisty makijaż,bluzka bez ramiączek.
Wyrwałam mu papierosa z ust i sama zaczęłam się zaciągać.
- Przestań, przestań...jeszcze mi tu zemdlejesz. Nie wiem! Opis pasuje do ciebie, ale skoro nie chcesz mówić, to nie mów.
Na chwilę zamilkliśmy. Jednak po krótkim namyśle zaczęłam opowiadać Pawłowi co się stało.
-Wiesz, Kuba to straszny flirciarz. Ale tak na prawdę to fajny chłopak. Pomocny, szczery...
-Paweł, bardzo cię proszę,nie wspominaj mu o mnie.
-Jak chcesz...-rzekł zrezygnowany i odprowadził mnie do drzwi.
Symulowałam. Wykręciłam numer do Pawła.
-A jednak powiedziałeś mu!- krzyknęłam.
-Nie przesadzaj! Zakochał się chłopak.
-Myślałam, że jesteś inny.
-Oj, jak ja cię taką lubię.
-Jaką?-spytałam z pewną pogardą.
-Taką wściekłą. Ubierz się jutro jakoś ładnie,bo wpadniemy do ciebie z Jakubem...
Po tych słowach usłyszałam tylko głuchy sygnał.
Zaparzyłam gorącą herbatę i udałam się do swojego pokoju. Usiadłam na sofie. Popatrzyłam w lustro, na którym osadzały się pyłki kurzu. Zobaczyłam szesnastoletnią
Burza powoli ustawała,a ja siedziałam i wpatrywałam się we własną postać. Nagle zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napis ,,Galareta''.
-Tak?
-Kacha, interes jest- huknął swoim basem, tak,że na moment oderwałam słuchawkę od ucha.
-Jaki znowu?- spytałam ,wiedząc,że chodzi pewnie o jakąś imprezę.
-Musisz do mnie przyjechać, gdyż prowadzę śledztwo. Po niewielkim dochodzeniu wywnioskowałem,iż możesz być podejrzana.
-Paweł, mów do rzeczy i nie owijaj w bawełnę.
-Przyjedziesz ,czy nie?- spytał nie zważając na moje słowa.
-Taa, na dworze burza, a ja będę gnała na rowerze, bo tobie się tak zachciewa.
Lada moment, a wybuchła by kłótnia. Musiałam jechać, bo w dodatku zostałam zaszantażowana. Ubrałam deszczówkę i czym prędzej ruszyłam w kierunku domu Pawła. Kilka minut później znalazłam się obok wielkiego gmachu, który świecił czystością. Galareta wyjrzał przez okno i szybko wyszedł na ganek, na którym rosło mnóstwo czerwonych pelargonii.
-Mam ochotę cię zabić!O co chodzi?
-Wchodź i nie marudź.
Znaleźliśmy się w wielkim pomieszczeniu, w którym pachniało czystością. Paweł zaprowadził mnie do salonu. Wyciągnął dwie literatki oraz whisky.Kiedy wszystko było ''gotowe'', usiadł i zaczął:
-Nie wiem, co wydarzyło się na imprezie,ale wczoraj dzwonił tu niejaki Kuba.Mój kumpel z równoległej klasy. Powiedział,że spotkał śliczną dziewczynę. Przedstawił całą sytuację i tak sobie pomyślałem,że to możesz być ty...
Napiłam się kilka łyków whisky. Było nieprzyjemnie gorzkie.
-Ciekawie,ciekawie. A skąd w ogóle te podejrzenia,że tą dziewczyną jestem ja.
-Rude włosy...
-Nie jestem ruda!- krzyknęłam mu prosto w twarz.
Paweł popatrzył na mnie jakoś dziwnie, a następnie wyciągną z kieszeni paczkę papierosów i zaczął palić. W powietrzu zaczął unosić się nieprzyjemny zapach.
-Oj, ale według mnie to na sto procent byłaś ty. Dżinsowa mini, wyrazisty makijaż,bluzka bez ramiączek.
Wyrwałam mu papierosa z ust i sama zaczęłam się zaciągać.
- Przestań, przestań...jeszcze mi tu zemdlejesz. Nie wiem! Opis pasuje do ciebie, ale skoro nie chcesz mówić, to nie mów.
Na chwilę zamilkliśmy. Jednak po krótkim namyśle zaczęłam opowiadać Pawłowi co się stało.
-Wiesz, Kuba to straszny flirciarz. Ale tak na prawdę to fajny chłopak. Pomocny, szczery...
-Paweł, bardzo cię proszę,nie wspominaj mu o mnie.
-Jak chcesz...-rzekł zrezygnowany i odprowadził mnie do drzwi.
***
Wieczorem, kiedy wygodnie leżałam już w łóżku usłyszałam dźwięk mojej komórki. Nikt inny, tylko Paweł. ,,Kuba mówi, że nie musisz się ukrywać, bo i tak cię znajdzie.'' Symulowałam. Wykręciłam numer do Pawła.
-A jednak powiedziałeś mu!- krzyknęłam.
-Nie przesadzaj! Zakochał się chłopak.
-Myślałam, że jesteś inny.
-Oj, jak ja cię taką lubię.
-Jaką?-spytałam z pewną pogardą.
-Taką wściekłą. Ubierz się jutro jakoś ładnie,bo wpadniemy do ciebie z Jakubem...
Po tych słowach usłyszałam tylko głuchy sygnał.
czwartek, 26 grudnia 2013
Nieznajomy...
Płomienie słoneczne ukradkiem ,,wdarły'' się przez okno. Oświetliły cały pokój i przy okazji moją postać. Otworzyłam oczy i dobitnie stwierdziłam,że nie ma co marnować dnia na sen.
Nieco zaspana udałam się w kierunku kuchni. Panował tam mały chaos. Odkąd rodzice wyjechali na wakacje do Grecji, zupełnie nie miałam głowy na sprzątanie. A na dokładkę, dziś u Galarety ,zapowiadała się świetna impreza. Pusta chata, przystojni chłopacy, tańce pod gołym niebem, aż do rana... To jest to!
Kiedy słońce powoli chowało się za horyzontem, wyszłam z domu. Galareta- mój wierny kumpel, jeszcze z czasów podstawówki ,mieszkał niedaleko mnie. W ogóle nasza wioska nie była jakaś ogromna. Należała do tych, które wciąż upominają się o lepsze chodniki i wysokie podatki. Ale mnie ,wbrew wszystkiemu, bardzo dobrze się w niej mieszkało. Panowała tam atmosfera, która jest dziś mało spotykana. Co drugi mieszkaniec zajmował się gospodarką i każdego dnia można było słyszeć typowo wiejskie odgłosy ( a niekiedy też poczuć).
-Nasza Kasia wreszcie przyszła- zawołał zadowolony Paweł (Galareta).
-Maleńka, mogłabyś zająć się koreczkami. Dziewczyny już namiętnie siekają cebulkę i szynkę.
-Dobrze,dobrze- rzekłam rozpromieniona i udałam się w kierunku grupy nastolatek.
Po kilku minutach koreczki były gotowe, a impreza powoli zaczynała się rozkręcać. Co chwilę przychodzili jacyś nowi.
-Kaśka, sądzisz,że ta koszula będzie dobra-spytał Paweł, który właśnie przechodził niedaleko mnie.
-Bo wiesz, zaprosiłem taką jedną laskę i trzeba jakoś wyglądać.
-Olśniewająco.
-Ale że dobrze?
-Znakomicie.
Uradowany odszedł i po chwili znalazł się w ramionach jakiejś dziewczyny. Jaki widać nie miał żadnych problemów z pierwszym krokiem.
-Drinka?- usłyszałam głos.
Odwróciłam się i w świetle reflektorów ujrzałam postać chłopaka.
-Z chęcią- rzekłam i przyjęłam dużą literatkę od nieznajomego.
-Paweł kazał robić mi za kelnera, a sam wywija na parkiecie i bawi się w najlepsze.
Uśmiechnęłam się i już miałam odchodzić,gdy ten powiedział:
-Jestem Kuba. Co ty na mały spacer?
-Wiesz, w sumie, to czemu nie?
Kuba był ...No właśnie jaki był? Zupełnie go nie znałam.
-Mówią,że kobieta po alkoholu,nawet ta najbardziej nieśmiała jest całkiem inna i potrafi czasami robić nieobliczalne rzeczy.
-Jeśli dążysz do tego,że po tym drinku zrobiłam się inna i poszłam z tobą ,to mylisz się. W ogóle go nie piłam.
-Wcale mi o to nie chodzi.Moja była...
-Oj, dlaczego rozmawiamy na temat alkoholizmu? Nie mógłbyś mi opowiedzieć czegoś o sobie?
-Dlaczego robisz się taka nieznośna,kiedy mówię o swojej ex?
-Czy ja się robię...A zresztą! -już miałam iść,jednak Kuba trzymał mnie za rękę.
-Jak ty w ogóle masz na imię?
Chyba nie chciał znać odpowiedzi, bo właśnie w tym momencie przyciągną mnie do siebie i objął w biodrach.
-Myślisz,że jestem naiwną dziewczynką, która da się porwać każdemu lepszemu?
Wyrwałam się z jego objęć i szybko udałam się w kierunku domu. Byłam nieco zdenerwowana, ale nie,aż tak,żeby płakać i popadać w depresję jak wiele panienek na filmach.
Nieco zaspana udałam się w kierunku kuchni. Panował tam mały chaos. Odkąd rodzice wyjechali na wakacje do Grecji, zupełnie nie miałam głowy na sprzątanie. A na dokładkę, dziś u Galarety ,zapowiadała się świetna impreza. Pusta chata, przystojni chłopacy, tańce pod gołym niebem, aż do rana... To jest to!
Kiedy słońce powoli chowało się za horyzontem, wyszłam z domu. Galareta- mój wierny kumpel, jeszcze z czasów podstawówki ,mieszkał niedaleko mnie. W ogóle nasza wioska nie była jakaś ogromna. Należała do tych, które wciąż upominają się o lepsze chodniki i wysokie podatki. Ale mnie ,wbrew wszystkiemu, bardzo dobrze się w niej mieszkało. Panowała tam atmosfera, która jest dziś mało spotykana. Co drugi mieszkaniec zajmował się gospodarką i każdego dnia można było słyszeć typowo wiejskie odgłosy ( a niekiedy też poczuć).
-Nasza Kasia wreszcie przyszła- zawołał zadowolony Paweł (Galareta).
-Maleńka, mogłabyś zająć się koreczkami. Dziewczyny już namiętnie siekają cebulkę i szynkę.
-Dobrze,dobrze- rzekłam rozpromieniona i udałam się w kierunku grupy nastolatek.
Po kilku minutach koreczki były gotowe, a impreza powoli zaczynała się rozkręcać. Co chwilę przychodzili jacyś nowi.
-Kaśka, sądzisz,że ta koszula będzie dobra-spytał Paweł, który właśnie przechodził niedaleko mnie.
-Bo wiesz, zaprosiłem taką jedną laskę i trzeba jakoś wyglądać.
-Olśniewająco.
-Ale że dobrze?
-Znakomicie.
Uradowany odszedł i po chwili znalazł się w ramionach jakiejś dziewczyny. Jaki widać nie miał żadnych problemów z pierwszym krokiem.
-Drinka?- usłyszałam głos.
Odwróciłam się i w świetle reflektorów ujrzałam postać chłopaka.
-Z chęcią- rzekłam i przyjęłam dużą literatkę od nieznajomego.
-Paweł kazał robić mi za kelnera, a sam wywija na parkiecie i bawi się w najlepsze.
Uśmiechnęłam się i już miałam odchodzić,gdy ten powiedział:
-Jestem Kuba. Co ty na mały spacer?
-Wiesz, w sumie, to czemu nie?
Kuba był ...No właśnie jaki był? Zupełnie go nie znałam.
-Mówią,że kobieta po alkoholu,nawet ta najbardziej nieśmiała jest całkiem inna i potrafi czasami robić nieobliczalne rzeczy.
-Jeśli dążysz do tego,że po tym drinku zrobiłam się inna i poszłam z tobą ,to mylisz się. W ogóle go nie piłam.
-Wcale mi o to nie chodzi.Moja była...
-Oj, dlaczego rozmawiamy na temat alkoholizmu? Nie mógłbyś mi opowiedzieć czegoś o sobie?
-Dlaczego robisz się taka nieznośna,kiedy mówię o swojej ex?
-Czy ja się robię...A zresztą! -już miałam iść,jednak Kuba trzymał mnie za rękę.
-Jak ty w ogóle masz na imię?
Chyba nie chciał znać odpowiedzi, bo właśnie w tym momencie przyciągną mnie do siebie i objął w biodrach.
-Myślisz,że jestem naiwną dziewczynką, która da się porwać każdemu lepszemu?
Wyrwałam się z jego objęć i szybko udałam się w kierunku domu. Byłam nieco zdenerwowana, ale nie,aż tak,żeby płakać i popadać w depresję jak wiele panienek na filmach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)